piątek, 21 sierpnia 2015

Domek na drzewie

Domek na drzewie to marzenie niemalże każdego dziecka i pewnie niejednego dorosłego.
Ja śniłam o nim jako mała dziewczynka i tak jest do dziś. Lubię od czasu do czasu przeglądać w Internecie zdjęcia tych wspaniałych konstrukcji. Baśniowe chatki ukryte w koronach drzew, magia... W zasadzie wszystkie oglądane przeze mnie perełki znajdowały się gdzieś w świecie. Nigdy nie natknęłam się na żadną fotografię polskiego domku. Dlatego tym większy był mój zachwyt, jak "poznałam"  nadrzewną chatkę, w której powstają alchemiczne cuda. 


O Alchemii Lasu pisałam w poprzednim poście. Te niezwykłe specyfiki w większości tworzone są właśnie pośród drzew. A skąd wziął się w ogóle ten domek? Jak wszystkie piękne pomysły, ten miał swój początek w marzeniu dziewczyny. Dziewczyny, która zapragnęła swojego magicznego miejsca a na ziemi, a właściwie to kilk metrów nad nią :)

Domek Kamili mieści się u podnóża gór, w Beskidach. Szum liści i górskiego strumienia był idealną muzyką, która dawała natchnienie do działania. Od początku do końca chatka powstawała dzięki niestrudzonej pracy rąk Kamili i jej bliskich. Mnóstwo drewna, gwoździ, śrubek, zdobycznych drzwi i okien, ale przede wszystkim mnóstwo wysiłku, ale i radości. To wszystko złożyło się na końcowy efekt, który jest wręcz bajkowy. 

Praca wre:




Wnętrze domku zostało zaaranżowane z największą starannością. Jego wystrój przenosi do sielskiej krainy, z której nie chce się wracać. Budowa trwała blisko dwa lata. O jej etapach możecie przeczytać na blogu Kamili,stworzyła ona internetową kronikę swojego domku. Genialny pomysł!!! Dzięki temu możemy zobaczyć krok po kroku, jak on powstawał :)

A w środku... 



Leśny azyl w pełnej krasie:



Wszystkie zdjęcia pochodzą z bloga Kamili.

Po szerszą relację i więcej zdjęć zapraszam na: http://domnadrzewie.blogspot.com/

Oczarowała mnie historia tej leśnej chatki. Zawsze podziwiałam ludzi, którzy odnajdują wewnętrzną siłę, aby zrealizować swoje marzenia. W duchu liczę, że podobnych historii jest więcej, tylko że po prostu o nich jeszcze nie usłyszałam :) 
Beskidzki domek jest wspaniały! A najlepsze jest to, że można go wynająć pod nieobecność Alchemików :) 
Jeśli więc kiedyś zapragniecie oderwać się od rzeczywistości i od ziemi (dosłownie!), koniecznie wybierzcie się w Beskidy. 
Lub po prostu pójdźcie na spacer do lasu. To takie magiczne miejsce...

poniedziałek, 13 lipca 2015

Alchemia Lasu

Dziś zapraszam Was w niezwykłą podróż do lasu...
Nie mogłam się doczekać, aby podzielić się z Wami historią Alchemii Lasu. Czasu ostatnio mam niewiele, dlatego tym bardziej cieszę się, że w końcu udało mi się ukończyć ten wpis, który powstawał na raty, a będąc precyzyjną - na dziesiątki rat ;)


Alchemię odkryłam dzięki znajomej duszyczce, która pokazała mi tę działalność. To była miłość od pierwszego wejrzenia! Zanim dotarły do mnie zamówione produkty, ja już oszalałam na punkcie Alchemii, a to za sprawą pięknych zdjęć i historii towarzyszącej całemu projektowi.

Ale, ale... Co to takiego ta Alchemia Lasu...?
To moc, siła i energia z lasów i łąk zamknięta w słoiczku. Pod baśniowo brzmiącą nazwą kryją się kosmetyki i remedia w 100% naturalne i w 100% wytwarzane ręcznie. Powstają na małą skalę, więc mamy gwarancję, że tworzone są z najczystszych i najświeższych składników, które w większości pochodzą z lasów i łąk z górzystych terenów południowej Polski. W ofercie Alchemii znaleźć można między innymi: maści lecznicze, kremy i balsamy, peelingi i scruby, sole do kąpieli, maski do włosów, oleje do ciała, pasty do zębów czy olejki dla brodaczy :)

Zdjęcia z fanpage Alchemii:


Alchemię stworzyła Kamila, której w przygotowywaniu mikstur pomaga jej życiowy partner, Michał. Kamila studiowała ziołolecznictwo oraz aromaterapię w Anglii. Miłość do ziół i olejków eterycznych zaowocowała eksperymentami na roślinach. Jak prawdziwy alchemik, ta niezwykle inspirująca dziewczyna, zaczęła łączyć je w synergetyczne mieszanki, wydobywać z nich ekstrakty czy tworzyć maceraty. Okazało się, że na wszystkie dolegliwości potrafi wyczarować coś z naturalnych składników. Zaczęło się od próśb znajomych, którzy chętnie zgłaszali się po cudowne specyfiki. Do tego doszła świadomość na temat naturalnego podejścia do życia, zarówno w diecie jak i w pielęgnacji, i tak oto Kamila z Michałem postanowili ze swojej pasji stworzyć mały biznes.



Większość kosmetyków powstaje w domku na drzewie (!!!)
Jego historia jest tak niesamowita, że postanowiłam poświęcić mu osobny wpis. Póki co, na smaczek pokażę Wam jego zdjęcie :)


Ci wspaniali alchemicy inspiracje czerpią nie tylko z polskich łąk i lasów, ale też z lasów śródziemnomorskich czy tropikalnych. Podróżują po najdalszych zakątkach globu, gdzie wynajdują rośliny, z których tworzą kosmetyki. Czerpiąc moc z bezkresnych łąk, rozległych pól, majestatycznych gór i tajemniczych lasów wciąż tworzą i eksperymentują. Aby każdy mógł "zasmakować" w darach Matki Natury. Dała ona człowiekowi wszystko, czego ten potrzebuje, a dzięki Alchemii Lasu każdy może skorzystać z jej dobroci.



Używam kosmetyków Alchemii od grudnia i jestem nimi absolutnie zachwycona! Nie dość, że są wspaniałe w działaniu, to dodatkowo są pięknie opakowane. Działają zbawiennie nie tylko na ciało, ale i na zmysły. Zawsze gdy używam alchemicznych specyfików czuję się jak leśna boginka. Zamykam oczy i widzę siebie biegającą boso po mokrej trawie na skraju gęstego lasu. Niesamowite, jak magicznie te kosmetyki wpływają na stan mojego ducha. Cóż więcej mogę dodać... Alchemia Lasu podbiła moje serce,po prostu... <3



Linki:


poniedziałek, 15 czerwca 2015

Anita się nudzi

Anity to zdolne dziewczyny! Poprzednio pisałam o Anicie z Merry Meet Me, dziś przybliżę Wam postać Anity z bloga Anita się nudzi.


Na co dzień matka i żona. Bloguje od 7 lat, pisze o swojej pasji do szycia i o tym, co uważa za piękne i warte uwagi. Anita jest samoukiem, nie ukończyła żadnej szkoły krawieckiej. Wszystkiego uczyła się metodą prób i błędów, sięgając po wiedzę z książek, Internetu czy od zaprzyjaźnionych rzemieślników. Nie spoczywa na laurach i wciąż się uczy, aby być jak najlepszą w tym co robi. 

Początkowo Anita szyła zabawki i gadżety dla dzieci, ale od dwóch lat w jej ofercie znaleźć można produkty dedykowane dorosłym. Czyli konkretnie co? Ano na przykład torby, notesy, etui na telefony, kosmetyczki czy fartuchy. Wszystko proste w formie i funkcjonalne. Anita inspiracje czerpie z natury i właśnie z naturą kojarzą się jej produkty. Filcowe etui przywodzą na myśl kamienie usypane na górskiej ścieżce, a skórzane notesy stare drzewa w ciemnym, gęstym lesie.

Zdjęcia ze strony Anity:


Mnie szczególnie przypadł do gustu taki właśnie notes, oprawiony w ciemną skórę. Lubię umilać sobie zwykłe, codzienne czynności. Miło jest rozsiąść się na łące i spisywać swoje nieuczesane myśli nie do zwykłego zeszytu, a do pięknego notesu, który kojarzy się z leśną gęstwiną.






Linki:

Fanpage Anita się nudzi
Blog Anita się nudzi
Sklep na DaWanda

środa, 27 maja 2015

Merry Meet Me

Wokół nas jest tylu zdolnych ludzi, którzy wkładają serce w to co robią... Ich pasja i zaangażowanie są godne podziwu. Jakiś czas temu wymyśliłam sobie, że poświęcę tym osobom uwagę, na którą bez wątpienia zasługują.
Będę zatem opisywać twórców handmade i ich dzieła, które są w moim posiadaniu. Nie jestem maniaczką zakupową, więc tych rzeczy nie ma wiele, ale gdy tylko jakaś perełka trafi w moje ręce, podzielę się tym z Wami.


Jako pierwszą chcę Wam przybliżyć markę Merry Meet Me
Wyjątkowa z wielu względów. Chociażby dlatego, że swoje korzenie ma w moich ukochanych Karkonoszach, a do życia powołała ją Anita - magiczna osoba, którą mam przyjemność znać od lat szkolnych.


Wszystko zaczęło się w połowie 2011 roku, kiedy młoda dziewczyna postanowiła zrealizować swoje wizje i marzenia. Początkowo w ofercie MMM znajdowały się ręcznie przerabiane i malowane ubrania oraz biżuteria-naturalnie też ręcznie robiona. Sympatyków, zadowolonych klientów i pomysłów przybywało. I tak na początku 2013 roku do oferty weszły bajeczne lusterka i toaletki. Bajeczne, bo z motywami zwierzęcymi.
O historii lusterek możecie przeczytać tu (str. 158): lusterka MMM
W miarę upływu czasu MMM przerodziło się w rodzinny biznes. Pojawiły się nowe produkty, np. wieszaki, a kolejne są w fazie pomysłów i przygotowań.

Zdjęcia ze strony MMM:


Produkty Merry Meet Me są wyjątkowe, wykonane z największą starannością, widać w nich miłość i pasję twórców. Ich niebanalne kształty przenoszą do świata fantazji, w którym ja czuję się jak w domu.
Jestem szczęśliwą posiadaczką pięknego naszyjnika, godnego Króla Lasu oraz równie cudownego rogatego lusterka. Za każdym razem, gdy z nich korzystam, odpływam... Jestem w gęstym lesie, a wokół mnie słychać tylko szepty starych drzew.





Rogate lusterko towarzyszyło mi także w jednym z najpiękniejszych dni mojego życia, fot. Anita Suchocka Photography


Linki:

środa, 20 maja 2015

Hey Mama Wolf


Jak dotąd wpisy na wonderlandowym blogu pojawiały się sporadycznie, nie było ich wiele, a tematyka była różna. Ten z pewnością będzie najbardziej osobisty...


Niebawem w moim życiu wydarzy się się cud, zostanę mamą. Razem z R. przeżywamy nadzwyczajny czas, a to dopiero początek tej niesamowitej drogi. Kłębi się we mnie mnóstwo nieopisanych emocji, które, jestem pewna, będę w stanie nazwać, gdy pierwszy raz wezmę w ramiona mojego syna. Uśmiecham się do tej chwili i wyczekuję jej z niecierpliwością. W moim życiu jest dużo magii, ale mam przekonanie, że z chwilą gdy On przyjdzie na świat, z nieba posypią się iskry i zaczarują je na nowo.




Co ciekawe, odkryłam w sobie uśpione dotąd moce i instynkty. Mimo że jestem raczej wolnym duchem i mam nieposkromioną naturę, było we mnie coś, co sprawiało, że byłam płochliwa. Gdybym tych kilka miesięcy temu miała porównać się do jakiegoś zwierzęcia, byłaby to sarna-dzika, ale jednak bojaźliwa. Natomiast dziś, bardziej widzę w sobie wilka. Odważne i silne zwierzę, gotowe do największych poświęceń dla swojego potomstwa. Niesamowite, jak ta mała istotka, która wciąż jest pod moim sercem, wiele już zmieniła w moim życiu...

Zachłannie oczekuję dnia, kiedy las przemówi głośniej, góry tęsknie zawyją i pojawi się On, mój syn...



Zdjęcia: Anita Suchocka Photography

Make My Wonderland