środa, 21 grudnia 2016

Miód podrożał


"Są miejsca, w których cisza tuli mocniej." To pierwsze słowa, które przeczytałam po otworzeniu książki na przypadkowej stronie. W połączeniu z sąsiadującym zdjęciem, sprawiły, że z oczu popłynęły mi łzy. Wiedziałam, że trzymam w rękach coś bardzo wyjątkowego...


Co takiego niezwykłego jest w tej książce? Wszystko...



Koncepcja, treść, idea, wykonanie, brak schematów. Marta Streng stworzyła coś bardzo nieoczywistego. 

Pisała od zawsze, skrzętnie przelewała na papier wszystkie myśli, które hulały jej po głowie, a mając 12 lat zaczęła prowadzić bloga. Przez ten długi czas swoim słowem i obrazem zjednała sobie mnóstwo osób, które doceniają jej twórczość. Idąc za głosem serca i ludzi będących jej życzliwymi, postanowiła wydać książkę. Co wcale nie było prostą decyzją. Nie jest bowiem łatwo podzielić się ze światem swoimi najbardziej intymnymi przeżyciami, nie jest rzeczą lekką oddać ludziom pod ocenę 8 lat życia.  Miód nie jest jednak typową autobiografią, jest raczej zbiorem tego, co dla Marty ważne i cenne. To kawałek jej dziejów, umysłu i serca. Zdjęcia, którymi są opatrzone teksty, są bardzo osobiste i niejednoznaczne. Widzimy bowiem wyjątkową historię, ale im dłużej patrzy się na dane zdjęcie, tym więcej dostrzega się w nim wymiarów i ukrytych znaczeń. A w połączeniu ze słowami obok, naprawdę potrafią poruszyć. Sądzę, że każdy może widzieć Miód na swój sposób, przeżywać go po swojemu. I to jest właśnie fantastyczne, ta nieoczywistość przekazu. Na mnie książka zrobiła ogromne wrażenie, szarpała struny emocji, otulała rosą oczy. Być może dlatego, że znalazłam w niej kawałek siebie. Jedno jest pewne. Miód podrożał jest czymś, obok czego nie sposób przejść obojętnie. 






I to nie tylko z powodu treści. Całkowity dochód ze sprzedaży Marta przekazuje na pomoc swojemu dzielnemu bratankowi Brunowi. Chłopiec urodził się między innymi z rozszczepem kręgosłupa na odcinku lędźwiowo-krzyżowym, jednak są wielkie szanse na zapewnienie mu normalnego, szczęśliwego życia. Serce rośnie na myśl o strumieniach pomocy i życzliwości płynących do tego malca. Bo musicie wiedzieć, że cały nakłąd wyprzedał się w mgnieniu oka. Marta postanowiła więc dodrukować nieco egzemplarzy, jednak w sprzedaży internetowej będą dostępne tylko do 6 stycznia 2017. Jeśli chcecie mieć swój Miód i pomóc przy tym małemu wojownikowi, to zgłaszajcie się do Marty czym prędzej. 

A o co chodzi z tym miodem...?

Wielu z Was zastanawia się pewnie, dlaczego Miód jest Miodem ;) 
Stwierdzenie miód podrożał przewijało się bardzo często podczas rozmów Marty z siostrą. I jak sama przyznaje, znalazła w nim piękną alegorię słodyczy uczuć i emocji, które są coraz trudniejsze do zdobycia. Było to w czasie przełomowych zmian w życiu Marty, dlatego nie mogła zabraknąć miodu na stronie tytułowej. 


Nie pozostaje mi nic innego, jak złożyć ukłon w stronę autorki. Dziękuję za dostarczenie tylu emocji.


"Jest taki rodzaj szczęścia, który nie przemija. Który po latach tylko umacnia głębsze odczuwanie i silniejsze odbieranie bodźców. Czujesz go, kiedy łapiąc za rękę tę jedną jedyną osobę, wiesz, że już tylko z nią chcesz spełniać swoje marzenia. wtedy wszystko inne traci znaczenie."



LINKI:

środa, 7 grudnia 2016

Projekt Rośliny

W życiu nie ma przypadków, prawda? ;) Ja mocno w to wierzę. Potwierdzeniem tej teorii jest historia Oli i Weroniki, które poznały się "przypadkiem" na koncercie w Gdańsku, choć obie są z Wrocławia. To było 4 lata temu. Dziś łączy je piękna przyjaźń i miłość do roślin, dzięki której powstał niezwykły projekt. Rośliny- czyli tandem ludzi i tego co wyrasta z ziemi. 


Dziewczyny poznałam podczas V edycji targów designu KONTURY. Dobra aura, którą wytwarzały, sprawiała, że chciało się do nich podejść, porozmawiać, dowiedzieć się czegoś więcej o tym, co robią. Ola i Weronika są bardzo pogodne i pełne entuzjazmu, ale przede wszystkim są spontaniczne. I to właśnie dzięki tej spontaniczności narodził się projekt Rośliny, w zasadzie z dnia na dzień. Na pomysł wpadły w lipcu, podczas jednego z wielu spacerów po wrocławskim Ogrodzie Botanicznym, a już z początkiem sierpnia zadebiutowały na evencie FLOH MARKT w klubie UFF.

Fot. Agata Piątkowska


Rośliny od zawsze były w jakimś stopniu częścią ich życia. Ola wręcz ubóstwia kaktusy, a Weronika wychowała się w "zielonym domu", mama prowadzi pracownię architektury krajobrazu, a tata firmę, która zajmuje się sprzedażą trawy w rolce. Weronika pozostała więc w zielonej branży, tylko od nieco innej strony. To właśnie rodzicie Weroniki oraz jej siostra Wiktoria, wdrożyli je w temat, poświęcając im przy tym dużo czasu i dzieląc się wiedzą. Oprócz tego, Wiktoria tworzy makramy, które są wykorzystywane w roślinnych kompozycjach. Na początku nieocenione okazały się też różne książki związane z tematem. Jak mówią dziewczyny, pozycje o kaktusach i sukulentach z lat 80-tych, to ich biblia. 





Zarówno rodzina jak i przyjaciele okazali się być dużym wsparciem, to właśnie znajomi byli pierwszymi klientami Roślin. A potem wszystko potoczyło się już samo. Dziewczyny zaczęły bywać na różnych eventach, pojawiały się w wielu lokalach, np. Cocofli, Cafe Rozrusznik czy Kontakt. Na swoim koncie mają już też aranżacje różnych miejsc, np. biura Mobile Vikings, czy nowo powstałej kawiarni PoliOli. 



Rośliny sadzą w doniczkach polskich marek, GrowRaw i AOOMI. Cenią rękodzieło i unikatowość, dlatego poszły w tym kierunku. Ich kompozycje powstają w domu rodzinnym Weroniki, gdzie pokój po siostrze zaaranżowały na pracownię. To magiczne miejsce, gdzie wszędzie stoją doniczki i rośliny, ziemia i żwirek są porozsypywane, a sam proces twórczy odbywa się przy taktach ulubionej muzyki i przy lampce wina. Pozorny chaos jest tak naprawdę niezbędnym elementem całości. A do roślin wracając, to cóż.... Żeby zdobyć te najpiękniejsze, dostawców odwiedzają BARDZO wcześnie. Ola niekiedy śpi już o 20:30, po to, aby o 4 nad ranem być wypoczętą i gotową do działania ;)



Na ten moment działanie w Roślinach nie jest jedynym zajęciem dziewczyn. Oprócz tego, że studiują, pracują. Ale dążą do tego, by to właśnie Rośliny stały się ich pełnoetatowym zajęciem. I trzeba przyznać, że są na dobrej drodze. Stale pojawiają się nowe pomysły i propozycje. W kalendarzu mają już wpisane aranżacje kolejnych lokali, będą też zajmować się stołami weselnymi oraz uszczęśliwiać gości weselnych dzięki pomysłowi "sukulenty na prezenty". Ponadto w planach mają współpracę z kolejnymi polskimi markami. Rozwój Roślin jest naprawdę imponujący. Dziewczyny wiedzą dokąd zmierzają i idą w tym kierunku bardzo żwawym krokiem. Niech potwierdzeniem tych słów będzie fakt, że od 10 grudnia Rośliny będą miały swój stacjonarny lokal. Będzie to concept store, gdzie wraz z nimi znajdzie się też studio Odra i marka Skądmasz. Będzie to na pewno wyjątkowa przestrzeń na mapie Wrocławia. W dniu otwarcia nie zabraknie warsztatów, dj-a, dobrego ciacha i wina. Nadodrze, bo tam będzie lokal, zyska naprawdę świetne miejsce. 


Moja roślinka :)

I gdy teraz piszę ten tekst, patrząc na roślinkę, której nazwy nie potrafię wypowiedzieć (oczywiście kupiona u dziewczyn), to uśmiecham się do siebie. To cudowne, że jest tylu młodych ludzi z pasją, którzy wiedzą czego chcą i mają odwagę o to zawalczyć. Rośliny są pięknym tego przykładem.

LINKI:

Rośliny na FB
Rośliny na Instagramie

Make My Wonderland